Wpis już nie do końca aktualny, jak chciałabym, ale
ostatnio praca zabiera mi wszystkie momenty. Nawet te, które powinny być wolne. W każdym razie w zeszłym miesiącu przybyła do nas z
zapowiedzianą wizytą cudowna, ciepła i pachnąca dłoń św. Marii Magdaleny.
Przyjechała wraz ze świtą z daleka, bo aż z Grecji, nie zabrała jednak ze sobą
reszty szanownego ciała. Mimo pewnych braków od 2
tys. lat nie gnije i zachowuje temperaturę żywego organizmu, a nawet topi
śnieg. Otoczona jest dogłębną troską,
drogą szkatułą i gronem wierzących.