A w rzeczywistości nie zrobiłam nic. Mistrzostwo prokrastynacji,
z mocnym postanowieniem poprawy, więc i z rozgrzeszeniem od razu. Spokój na
kolejne 4 tygodnie. Wokół tyle kobiet - mądrych, pięknych i utalentowanych. Z pasją.
I obok ja. Już nie chodzę do kina. Już nie chodzę do Zachęty. Z wózkiem chodzę.
I co? Kolejny raz zaczynam od nowa? Kolejna rewolucja? Przecież
to już było. Już dwa razy zakładałam blog. Już dwa razy zapominałam o pisaniu. Więc
dlaczego teraz? Zaczęło się od zwykłego parowego mopa. Po co mi mop, skoro mam
niepoukładane w szafkach? Po co układać w szafkach, skoro mam tam ubrania, w
których nie chodziłam od kilku lat? Ale po co wyrzucać te ubrania, skoro na
pewno schudnę? Ja? Mam schudnąć? Przecież czeka mnie druga ciąża, potem długie
karmienie piersią. Właśnie, ciąża, po co mam wracać do pracy? Jaka praca? To ja
nie pracuję? Jestem domowym managerem porządku, konserwatorem powierzchni
płaskich, lekarzem, piekarzem, kucharzem, utrzymanką. Jestem fabryką ludzi. Ja chcę
kolejny raz coś zmienić? Serio? Uporządkować 100 GB zdjęć? Dziesiątki folderów
podpisanych „Ważne”, „Bardzo ważne”, „Bieżące”, „Do zapamiętania”, „Otwórz mnie”,
„Nie dotykać!”? Miliony plików mp3? Przepisy? Torebki z przyprawami? Pudełka z
butami? Torby z ubraniami? Szuflady z badaniami? Pudełka z listami, uczuciami, emocjami, wkurwieniami i
żalami?
Gdyby tak znów więcej czasu poświęcić na czytanie, uczuć
pielęgnowanie, talentów rozwijanie, radosnych leków na pomoc łykanie? Wyłączyć wszystkie
dźwięki, nastawić odbiornik na siebie, żeby w końcu cokolwiek z tego bałaganu
zrozumieć? Zrobić coś bez udawania? Nie, że trzeba, tylko z chcenia. Wąchać wieczorem
zimne powietrze i przypominać sobie Chwile. W końcu uprawiać seks na luzie,
swobodnie, przy muzyce? Nie patrzeć w kalendarz? Wyjechać? Co zrobić z tym
uczuciem, kiedy niby masz wszystko, a jednak czegoś ci tak bardzo brakuje?
Gotuję obiad, słucham Stinga, kołyszę biodrami. Nikt nie
wie, że w środku płaczę. W szafkach ciągle bałagan, w szufladach ciągle
bałagan. Od ilu już lat? Co za, kurwa, banał. To wszystko jest tak żałosne. I nie ma to jak nastawienie.
Ja nie wiem, co mi jeszcze z tej szafy wylezie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz